Zobacz – jak myślisz. Zmień – jak działasz
Zobacz – jak myślisz. Zmień – jak działasz

Kazik! Wypłać pieniążki!

Starsza pani wyczytała ostatnio, że oklaskiwanie polityków za to, co wybudowano, oddano do użytku, wyremontowano – za publiczne pieniądze- jest tak samo sensowne, jak oklaskiwanie bankomatów za to, że wypłaciły nam nasze pieniądze.
Iva wysłuchała uważnie, a potem dodała swoje pięć groszy.
– Ja tam nie klaszczę politykom, ale zawsze mówię głośno do automatu: „Kazik wypłać pieniążki…”. Mówię tak od wielu lat i ani razu nie zawiodłam się na Kaziku. To solidna firma.

Nastąpiła krótka pauza, po czym Starsza pani zmarszczyła mocno brwi, zakręciła się na pięcie, jak to ona, kiedy już kończy konwersację, ale zatrzymała się w półobrocie i przyjrzała się Ivie bardziej niż uważnie.
– Jakiego Kazika? – zapytała całkiem poważnie.

– No, tego – z bankomatu- odpowiedziała Iva.
A po chwili dodała jeszcze jeden epizod. Małżeński. Ze wspólnych zakupów z Teo.
– A Teo, jak stajemy przed drzwiami Lidla też mówi do Kazika: „Kazik – otwórz” i ten otwiera drzwi…To nam bardzo podbudowuje nasze ego. Nasze prośby są wysłuchiwane – w trybie natychmiastowej realizacji. Jako pilnie wysłuchani – czujemy się dowartościowani.
Starsza pani słuchała ostatnio mądrującego się psychologa. Kontekst wypowiedzi był poważny, gdyż dotyczył samobójstw i to wśród młodzieży. Liczby były porażające. Normalnie psychologów nie słucha, gdyż ich wywody bardziej są dla niej beletrystyką niż nauką, ale w takim kontekście słuchałaby i znachora. Liczy się każda deska ratunki. I każdy sposób dotarcia do tych młodych. O sprawdzonych w wojsku, jak lewatywa, to egzorcyzmy z salcesonem w roli głównej. Nie liczy się sposób, ale efekt. Młodych goniła za hałas, ale kochała, jak własne dzieci…Ale z tym bankomatem, a teraz drzwiami, to Iva wyraźnie przesadziła.
– Przecież to jest niedorzeczne – Starsza pani dokończyła swój obrót na pięcie, fuknęła coś pod nosem i poszła w swoją stronę. Kiedy była czymś zniesmaczona nie szła do ogrodu, tylko od razu w kierunku schodków, z chromowanymi poręczami, by czym prędzej dostać się na taras i głośno zatrzasnąć za sobą oszklone drzwi. Odcinała w ten sposób ciągnący się za nią ogon zdarzeń, faktów i myśli, które zakłócały jej porządek.
Starsza pani pilnowała tej harmonijnej relacji ze światem układając ją wedle własnego scenariusza. Nie wyrażała go nigdy wprost, ale był on czytelny i oczywisty dla jej aktorów.
Tym, którzy grali na jej scenie życia rolę pomagających w czymkolwiek, nigdy za nic nie dziękowała. Jeśli zawozili ją gdzieś, gdzie wspólnie jechali – to nawet nie było za co dziękować, skoro jechaliby i tak. Również bez niej.
Oczywiste dla niej było, a dla nich być miało, że to oni są od pomagania, jak laska – do swobodniejszego chodzenia. Bez pytania o to czy się jej taka rola podoba. No, może z ową laską, to za bardzo instrumentalne porównanie, ale za to funkcjonalność pomagania – dobrze jest w ten sposób opisana.

Starsza pani wróciła po krótkim czasie do tematu Kazika, gdyż nie dawało jej to spokoju.
– A jak ludzie reagują, kiedy słuchają tych waszych próśb do Kazika?
– Wczoraj pobieraliśmy pieniądze z bankomatu, ale nie na ulicy tylko z tego w naszym banku. I Teo, po zatwierdzeniu transakcji wypowiedział swoje sakramentalne „Kazik -wypłać”. Mijała nas jakaś starsza kobieta…
– I co, i co? – zaciekawiła się sąsiadeczka.
– Normalnie. Obejrzała się za nami, przeżegnała i poszła dalej…
– Czy wy jesteście normalni? – nie wytrzymała
– Nie mniej i nie bardziej niż cała reszta mieszkańców Otmanki.
– Przecież to idiotyzm- ciągnęła starsza pani.
– Ten idiotyzm bazuje na dobrze utrwalonej potrzebie człowieka: przewidywalnej codzienności. Przewidywalnej i przyjaznej, dzięki komuś kogo znamy i kto nas zna. A nawet jeśli nie zna osobiście to o nas wie, myśli, zabiega, żeby wszystko było w porządku. Trzeba jednak o tym wiedzieć i ten fakt podkreślać werbalnie, gestami, swoim zachowaniem. Taki rytuał. Nawet jeśli w tym rytuale – Kazik – „nie wypłaci”, to wina będzie -na sto procent- poza Kazikiem. Stosującemu wspomnianą formułę – w sytuacji, kiedy Kazik nie wypłaca – pozostaje szansa zrzucenia winy na siebie. Ma to sens – Iva wyjaśniała z powagą sens takich zachowań, a sąsiadeczka pomimo usilnych starań nijak nie potrafiła wyjść z zaskoczenia.
– Formuła się sprawdziła, tylko ja zrobiłem coś nie tak, jak należało. Ale nadal jestem właścicielem formuły, która nie jest dostępna wszystkim…A ona zapewnia mi przewidywalną codzienność – Iva konsekwentnie wyjaśniała na czym polega ich sposób myślenia.
Kończąc ten wątek Iva mrugnęła do starszej pani – tak figlarnie, jak to tylko ona potrafi…
A Kazik jutro otworzy im drzwi i zrobią zakupy. Jak zwykle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *