Przymierze Króla z Instytucją
Wysokie, ozdobne okna wpuszczają do sali przytłumione światło, które tańczy na polerowanej posadzce. W kątach wnętrza, w cieniu masywnych filarów, poruszają się cicho postacie sług, pilnując, by nie przeszkodzić w rozmowie. Na środku komnaty, na ozdobnym tronie, zasiada Król, zatopiony w myślach. Przed nim stoi Ojciec Niespełnionej Pokuty, ubrany w szaty duchownego, trzymając pieczęć Instytucji, z poważnym, aczkolwiek przebiegłym wyrazem twarzy.
-Ojcze, od dawna już trapi mnie pewna myśl…
Król, spogląda na Ojca z zamyśleniem. Cicho wypowiada słowa, jakby ważył każde z nich.
– Jak umocnić władzę w moim królestwie?
![]() |
Król zawiesza głos wpatrując się w Ojca, jakby oczekiwał od niego natychmiastowej podpowiedzi.
– Ludzie stają się zbyt pewni siebie, zbyt spokojni… Moje słowa nie niosą już takiego ciężaru, jak powinny. Czegoś tutaj brakuje…Jakiegoś pośredniego ogniwa między nimi, a mną. Czyżby zapomnieli, co znaczy prawdziwa lojalność? – Król zdawał się pytać w tym momencie sam siebie…Ale to była tylko taka poza.
Ojciec Niespełnionej Pokuty w milczeniu mierzy Króla wzrokiem, a na jego twarzy pojawiał się i znikał subtelny uśmiech.
–Wasza Wysokość – odparł Ojciec Niespełnionej Pokuty kłaniając się z szacunkiem, lecz ponadto – z tajemniczym uśmiechem. Jego głos jest spokojny, pełen powagi. – Lojalność jest kruchą cnotą, która musi być pielęgnowana, jak roślina na pustyni.
– Strach przed utratą łask i zbawienia, przed gniewem Instytucji, jest tym, co trzyma poddanych w ryzach. Lecz władza, którą sprawujecie, wymaga czegoś więcej… Strachu nie tylko przed władzą ziemską – ale także przed Instytucją –zakończył Ojciec Niespełnionej Pokuty.
Król przez chwilę rozważał te słowa. Jego spojrzenie stało się bardziej przenikliwe. Pochylił się lekko ku Ojcu, jego głos stał się bardziej wyciszony cichszy, bardziej poufały.
–Ojcze, nie jestem głuchy na Twoje rady…
Król przerywa, spoglądając w bok, jakby zaskoczyły go jego własne słowa.
– Dlatego postanowiłem podzielić mój lud na „swoich” i „obcych” – powiedział to patrząc Ojcu głęboko prosto w przymrużone oczy Ojca, jakby chciał wzrokiem otworzyć te zaciśnięte powieki .
– Ci, którzy są „swoimi”, będą bezpieczni– dodał Ojciec– ale ci, którzy są „obcymi”, muszą czuć, że ich pozycja jest zagrożona.
– Jak myślisz, Ojcze? Czy to wystarczy, by przywrócić porządek i lojalność?
Ojciec Niespełnionej Pokuty przeciąga nadmiernie milczenie. Cisza zdaje się być najlepszym tłem zamierzonych słów.
– Wasza Wysokość – ciągnął dalej Ojciec – -Jest to plan śmiały i przemyślany.
Ojciec zrobił zamierzoną pauzę jakby oceniał reakcję Króla. Ale ów zdawał się trwać w pogłębionej zadumie. I tyle tylko.
-Jednak należy pamiętać, że lojalność nie powinna być darmowa. Niechaj ci, którzy pragną być „swoimi”, wiedzą, że muszą coś ofiarować w zamian za swoje miejsce… Coś konkretnego. Z dostarczonej im listy. Do wyboru.
Ojciec zmiękczył głos jakby miał on stanowić spadochron dla zaplanowanego desantu zasadniczej myśli Ojca.
– Niech zrozumieją, że zbawienie jest darem, który może być odebrany. Chodzi o utrwalenie przekonania u poddanych, że nowa lojalność powinna być stale zasilana darami.
Król przez chwilę milczał, po czym na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech – jakby usłyszał coś, co już wcześniej planował.
-Tak właśnie myślałem- dodał Król.
–Utworzymy „Skarbiec Lojalności”. Każdy, kto chce być „swoim”, będzie musiał wnosić opłatę na rzecz królestwa- spojrzał na Ojca z zaufaniem, ale i z odrobiną niepewności.
– A Ty, Ojcze, jako stróż moralności i pośrednik między mną a Instytucją, będziesz czuwał nad tym, by poddani spełniali swoje obowiązki wobec mnie i wobec Ciebie.
Ojciec Niespełnionej Pokuty kłania się głęboko, ale jego spojrzenie zapowiada nowy watek w rozmowie.
-Wasza Wysokość, to wielka mądrość, która wypełnia Wasze serce.
W jego głosie brzmi nuta podziwu, ale i subtelnej manipulacji.
– Takie przymierze między tronem, a ołtarzem -nie tylko umocni Twoją władzę, ale zapewni także, że wiara poddanych nie zachwieje się ani na moment.
Ojciec lekko pochyla głowę, jakby składając hołd królewskiej mądrości.
– Będę czuwał nad ich duszami, tak jak Wy będziecie czuwać nad ich lojalnością.
Król wstaje z tronu, jego postawa jest teraz bardziej wyprostowana, a spojrzenie zdecydowane.
-Zatem ustalone. Niech ten „Skarbiec Lojalności” stanie się fundamentem nowego porządku w moim królestwie. I niech ludzie wiedzą, że ich miejsce wśród „swoich” zależy od ich oddania Królowi oraz Instytucji – mówi głosem wypełnionym stanowczością.
Ojciec Niespełnionej Pokuty patrzy na pieczęć Instytucji w swojej dłoni, uśmiechając się z satysfakcją, której nie stara się ukryć.
-Niechaj tak się stanie, Wasza Wysokość. Niechaj poddani uznają wyższość Instytucji nad wszelkimi formami doczesności i szanują Króla.
Rozmówcy rozstali się formule respektującej dworską etykietę. Ojciec Niespełnionej Pokuty nie ukrywał zadowolenia z przebiegu rozmowy. Natomiast Król takiego wrażenia nie sprawiał.
Komentarz do “Przymierze Króla z Instytucją”