Król siedzi w swoim gabinecie, przeglądając dokumenty. Na jego twarzy widać znużenie, ale także determinację. Baron Balansu pojawia się w drzwiach z teczką pełną notatek. Król unosi wzrok, zauważając swojego zaufanego doradcę. – Widzę, że przyniosłeś coś ważnego. Cóż to takiego? – Wasza Wysokość, jak obiecałem, przygotowałem szkic nowego orędzia. Uważam, że to jest dokładnie to, czego potrzebujemy, aby odzyskać kontrolę po incydencie z Ojcem Niespełnionej Pokuty. – Cóż, jestem ciekaw, co udało ci się wymyślić. Proszę, przedstaw mi to. – Zacznijmy od tego, że orędzie musi mieć mocne otwarcie, które natychmiast przyciągnie uwagę poddanych i da do zrozumienia, że władza Króla jest niezachwiana. – Też tak uważam… – Zaczynamy od podkreślenia jedności Królestwa i niezależności władzy doczesnej. Proponuję, aby pierwsze zdania brzmiały tak: – „Drodzy Poddani Królestwa Cnót Wszelakich, Szanowni Dworzanie! Nasze Królestwo stoi na solidnych fundamentach, które zostały wzmocnione przez wieki współpracy, zrozumienia i jedności. Dziś, w obliczu […]
Roczne Archiwa: R
Wielka Sala Tronowa Królestwa Cnót Wszelakich ponownie wypełnia się poddanymi, dworzanami i przedstawicielami mediów. Tym razem atmosfera jest bardziej napięta, ale także pełna oczekiwania. Król wchodzi na podwyższenie, na którym stoi jego tron. Kamery są już ustawione, mikrofony gotowe. Baron Balansu stoi dyskretnie z boku, obserwując przebieg wydarzeń. Król wstaje i staje przed swoim ludem. Jego postawa jest wyprostowana, a wyraz twarzy zdecydowany. Cisza wypełnia salę, gdy Król zaczyna mówić. -Drodzy Poddani Królestwa Cnót Wszelakich, Szanowni Dworzanie! Nasze Królestwo przetrwało wiele prób i wyzwań, które wzmocniły nasze fundamenty i ukształtowały naszą tożsamość. Dziś, stając przed Wami, pragnę raz jeszcze przypomnieć, że nasza siła tkwi w jedności, niezależności i niezachwianej wierze w naszą misję. Poddani wsłuchują się w każde słowo Króla, atmosfera staje się coraz bardziej intensywna. -Incydenty, które miały miejsce podczas mojego ostatniego wystąpienia, nie zmienią kursu, jaki obraliśmy dla naszego Królestwa. Nasza władza jest silna, a nasze cele są […]
W studiu Królewskich Mediów panuje wyjątkowo napięta atmosfera. Wielki stół oświetlony mocnymi reflektorami, przy którym siedzą najważniejsi komentatorzy i eksperci, jest przygotowany na debatę. Na ekranach w tle wciąż widnieją migawki z nowego orędzia Króla. Prowadzący, znany ze swojego doświadczenia i przenikliwości, wita widzów i rozpoczyna dyskusję. – Drodzy widzowie, mamy za sobą kolejne, niezwykle ważne orędzie naszego Króla. W obliczu ostatnich wydarzeń, szczególnie incydentu z udziałem Ojca Niespełnionej Pokuty, to przemówienie nabiera jeszcze większego znaczenia. Dziś skupimy się na analizie tego, co usłyszeliśmy oraz na tym, co może nas czekać w najbliższej przyszłości. Z nami są czołowi komentatorzy: profesor Należycie Doceniony, ekspert od spraw politycznych oraz Helena Pogłębiająca, specjalistka od stosunków międzynarodowych. Zacznijmy od Ciebie, Eryku. Jak oceniasz dzisiejsze wystąpienie Króla? – Orędzie Króla było nadzwyczaj stanowcze – stwierdził Profesor Należycie Doceniony. Widać było, że chce on pokazać, że jest gotów poprowadzić Królestwo Cnót Wszelakich przez te trudne czasy. […]
Media wydały specjalny komunikat odczytywany co jakiś czas przez kolejnych lektorów Królewskiej Telewizji. Oto jego pełna treść: „Reakcje Unii Królestw Doczesnych na incydent podczas wygłaszania orędzia przez Króla Królestwa Cnót Wszelakich były zróżnicowane, zależnie od interesów i politycznych sympatii poszczególnych królestw. Królestwa sojusznicze: Współczucie i wsparcie: Sojusznicze królestwa, które dotychczas wspierały Królestwo Cnót Wszelakich, publicznie wyraziły współczucie i wsparcie dla Króla. Podkreślano, że incydent nie powinien podważać autorytetu monarchy i że suwerenność królestwa musi być chroniona. Wzywano do jedności i spokoju, aby nie dopuścić do eskalacji konfliktu. Królestwa rywalizujące: Zadowolenie z osłabienia pozycji Króla: Niektóre królestwa, które widziały Królestwo Cnót Wszelakich jako rywala, wyraziły dyskretne zadowolenie z zaistniałej sytuacji. Niektóre z nich zasugerowały, że incydent ukazał słabości władzy Króla, co powinna być interpretowane jako sygnał, że monarchia jest bardziej podatna na wpływy Instytucji niż się wydawało. Te królestwa mogą również podjąć działania, aby osłabić pozycję Królestwa Cnót Wszelakich w Unii, […]
Narada u Króla z doradcami, ekspertami oraz zaufanymi dworzanami. Dyskusje prowadzi Baron Balansu. -Jeśli Instytucja sprzymierzy się z innymi potężnymi frakcjami lub podmiotami zewnętrznymi rozpoczął Baron– to, sytuacja Króla może stać się znacznie bardziej niepewna. Jakie przewidujecie możliwe scenariusze i konsekwencje? Po krótkiej chwili, jako pierwszy zgłosił się ekspert ds. opozycji. –Sojusz między Instytucją a innymi wpływowymi grupami — takimi jak niezadowoleni szlachcice, odsunięci od wpływów i apanaży, rywalizujące królestwa lub frakcje polityczne w królestwie — stworzyłby opozycję przeciwko Królowi. Ponadto dzięki sojusznikom Instytucja mogłaby uzyskać dostęp do dodatkowych zasobów, w tym finansowych. -Z drugiej strony Król miałby wsparcie lojalnej szlachty. – Odnotowujemy tę uwagę. Nie będziemy nad nimi dyskutowali na bieżąco. Chodzi o stworzenie materiału do dalszych przemyśleń – zapowiedział Baron Balansu, a Król przytakująco skinął głowa. Jako drugi zabrał głos specjalista od spraw międzynarodowych. – Jeśli Instytucja zabezpieczy sojusze z innymi królestwami lub wpływowymi podmiotami międzynarodowymi, król może […]
W Królewskim Studio Radiowym atmosfera jest napięta. Filozof Nieopatrznie Doktoryzowany, znany ze swojego ostrzegawczego podejścia do polityki i społeczeństwa, zajmuje miejsce przy mikrofonie. Naprzeciw niego siedzi Komentator, gotowy do zadania pytań, a obok niego Politolog Wszechwiedzący, człowiek o szerokiej wiedzy i pragmatycznym podejściu do polityki. Dyskusja dotyczy wpływu Syndromu Plemienności na obecne wydarzenia w Królestwie Cnót Wszelakich. -Szanowni Państwo, nasze Królestwo, jak każda organizacja -rozpoczął debatę spokojnym, ale stanowczym tonem Filozof Nieopatrznie Doktoryzowany, podlega pewnym wewnętrznym dynamikom. Jedną z nich jest Syndrom Plemienności, który, jak widzę, wciąż kształtuje sposób myślenia naszych elit politycznych. Przeanalizujmy to głębiej. – Syndrom Plemienności, mówisz? –z nutą sceptycyzmu zauważył Komentator. – Czy rzeczywiście możemy mówić o tym zjawisku w naszym Królestwie? – Zdecydowanie tak. Syndrom ten, w swojej istocie, zakłada podział ludzi na swoich i obcych. Ci, którzy są postrzegani jako „swoi”, są chronieni i faworyzowani, nawet jeśli ich działania są szkodliwe dla ogółu. Natomiast […]
Uderz w stół. Po wywiadzie z Filozofem Pochopnie Doktoryzowanym słuchacze komentują w domach Rozmowa przebiega w dużym pokoju. Na środku stoi stół. W oddali barokowe meble. Oni są ubrani gustownie, ale skromnie. Rozmówcy są w średnim wieku. Z boku, na podłodze bawi się dziecko. Wiesz co-pierwsze odezwała się ona- jak słuchałam tego wywiadu, to mam wrażenie, że ten prowadzący i ekspert tylko kręcili. To, co mówił filozof, to była jedyna szczera prawda. Ten cały „Syndrom Plemienności” rozwala wszystko od środka. Widać to doskonale w naszym biurze. -Też tak myślę – wtórował jej zgodnie małżonek. -To, co opisał filozof, to przecież nasza codzienność. Weź choćby tę sytuację w innym dziale, nie w Dziale Rozwoju. Szef kazał tam wyszukiwać nawet najmniejszych błędów, żeby tylko pokazać konstruktorom, że są niekompetentni. Jakby ktoś celowo podważał ich wiedzę techniczną. – Tak, to jest typowe. Plemiona w każdym pokoju. Spójrz na to, jak sprawdzają specyfikacje i […]
Duży, przytulny pokój, wypełniony ciepłym światłem. Na środku stoi drewniany stolik, na którym parują filiżanki z kawą i talerzyki z ciasteczkami. Wazon z kwiatami dodaje koloru wnętrzu. Czterech rozmówców siedzi wygodnie w fotelach, każdy w różnym wieku. Atmosfera jest zrelaksowana, ale w powietrzu unosi się nuta irytacji. Zagadując z lekkim uśmiechem: Słuchaliście tego wywiadu z Filozofem Pochopnie Doktoryzowanych? –zagaił gospodarz Pan Adam. Oczywiście – Pani Maria nadgryzając ciasteczko, wzdycha głęboko. Co za bzdury! Ten cały Syndrom Plemienności w Królewskim Biurze Konstruktorskim to jakiś koszmar. –Pan Jan odstawiając filiżankę na stół z delikatnym stukotem: A jak! Pierwsze pytanie nowego pracownika to „od kogo jesteś?”. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie! To wręcz obraźliwe. Pani Zofia kręcąc głową z niedowierzaniem -Zatrudniają rodzinę, a potem dziwią się, że organizacja im się sypie. Jak można awansować kogoś, kto nawet nie wie, co to zarządzanie, tylko dlatego, że jest „swój”? Gospodarz z lekkim uniesieniem brwi- A […]
Pomimo zamkniętych drzwi słychać było kosa. Tego, który siedzi zawsze w tym samym miejscu, na tej samej gałęzi, o tych samy czasie i przekazuje innym kosom – co wie. Starsza pani wsłuchiwała się uważnie w te komunikaty. On je nadaje, inne kosy mu odpowiadają. Jedne słychać lepiej, inne gorzej, ale każdy odpowiada co innego. Dałaby wiele, żeby się dowiedzieć co. Nie są zapewne ptasie plotki, o tym który kos, z którym kosem pokłócił się o swój teren. Takie sprawy załatwiają na bieżąco i bez cienia wątpliwości. Widziała takie sceny przynajmniej kilka razy. Kosy sprawiały wówczas wrażenie walczących na śmierć i życie. Spięcie trwało krótko, ale hałasu było przy tym co niemiara, a zdarzało się, że po takim spięciu pozostawiały na trawie czyjeś pióra. Jeden kos zostawał, drugi nie. Kosy nie ćwierkają jak wróble, nie przekrzykują się wzajemnie, nie wydają dźwięków wszystkie w tym samym czasie. To niej jakiś tam chór. […]
– No rzesz ty ja już tu dzisiaj byłam…- zajęczała przy kolejnym adresie. – Ten sam dom, ta sama skrzynka i nikogo w nim niema… – gadała prawie na głos. Sprawdziła jednak jakby nie wierząc wspomnieniom z dzisiejszego dnia. Nacisnęła dzwonek drugi raz i wzięła się za awizo, a tu drzwi się otworzyły i stanęła w nich starsza kobieta. – Polecony do Pani Franciszki – zakrzyknęła radośnie listonoszka. – Z Komisji Prawdziwego Poddanego? – zapytała jakby sama siebie starsza Pani Franciszka drepcząc do furtki z listonoszką. – Nie, z Sądu Królewskiego. – Lata całe pętliczkuję się z tymi cholernymi Pętliczkami i co? – starsza pani mówiła niby to do siebie, ale głośno, wyraźnie i powoli. Tak uczyli mówić kiedyś w dawnych szkołach. Dobre jakieś pięćdziesiąt lat temu, a może i więcej… – Po co Pani ludzi do sądu podaje? – zapytała z ciekawości listonoszka. – To nie ja, ale oni […]
Wielka polityka, wielka polityka, a w Królestwie toczy się normalne życie. Póki co – bez dekalogowych komplikacji interwencji. Pełne za to drobnych zawirowań teraźniejszości i wspomnień przeszłości. – Mówili starsi, żeby gówna nie ruszać. Żyli tak i z tymi ze wschodu i zachodu. Przez długie lata wojen i okupacji ci ze wschodu czuli się tutaj, jak u siebie w domu. Srali na patelnie i do garnków. Ale kulturalnie, bo wstawiali je do wanny i siadali na jej brzegu – myślała starsza pani od tego sadowego pozwu. Irka opowiadała o tych ze wschodu dokładnie. Ona i cała rodzina, a w zasadzie dwie, bo to Irka z matką i siostrą i teściowa, z teściem- wyjechali z stamtąd towarowym wagonem. Mieli dla siebie cały. I jechali, jechali. Aż przestali całkiem na dobre. Nie z własnego konceptu, bo tego nie było tutaj wcale. Odczepili ich od lokomotywy i tyle. Nikt nikogo nie pytał, dlaczego. […]
Dworskie życie ma swoje tory. Królowi wydaje się, że to on je układa. Sporo w tym racji. Ale tylko Baron wie, dokładnie, ile jej jest w dworskim realu. Codzienność poza dworska ma swoje i tory własne. Obie biegną obok siebie. Ile jednej w drugiej jest nikt tego nie wie i śledzi tak naprawdę. Królewskie media odnotuję dużo. Im wydawać się może, że wszystko, co najważniejsze. Z perspektywy starszej pani – niezupełnie. A ile jest w tym królestwie takich starszych pań? -Co, jak co, ale trawa– jaka jest -nie przeszkadzała wcześniej -nikomu. –Przebąkiwała pod nosem Starsza Pani na temat, którego w królewskich mediach nie było od wieków całych. – Wyspiarze mówią oficjalnie o trawie, że ta niby ma mieć aż 100 lat karencji na swój wygląd. – A u nas każdy gadacz, na każdym kroku narzeka, że taka fatalna, jakby ją zimą łosie podżerały, a teraz słońce robiło nic innego, jak […]
Życie dworskie i losy Królestwa nabierały tempa, które w oczach ich autorów stanowiło przyczynę porannego braku snu. Tymczasem życie poddanych Króla biegło własnymi ścieżkami z właściwą sobie logika, wagą wydarzeń i scen wypełniających ich treść. – Tak nieelegancko o tych młodych dziewczynach powiedziałam – wyrzucała sobie Starsza Pani pomimo tego, że coś niedobrego wisiało w powietrzu i czuli to wszyscy… Rzeczywiście. Rzadko się to jej zdarzało, ale może to ta złość na własne haluksy. Takie ładne stopy przecież kiedyś miała, a teraz te paluchy – jeden włazi na drugi, kości w bok wystające, że stopy trudno w buty włożyć. Z chodzeniem też nie jest łatwo. A te dziewczynki zdrowe stopy mają, to nie dbają o nie. Może to tylko tak na złość, ale, taką przecież w dobrej wierze – poniosła. Jednak te kostki gołe i w ogóle temat kostek i stóp wyszedł przez Ivę. Ona właśnie opowiadała, jak to […]
Władza ma swoje problemy i po swojemu je tłumaczy poddanym, obywatelom, ludziom. Obojętnie jaka jest to władza, w jakim miejscu i czasie – każda władza mówi o sobie, nie do siebie. Maluje wizerunek. Zależnie od epoko i aktualnej konwencji – w kształtowaniu tego wizerunku uczestniczą pojedynczy ludzie, zespoły, sztaby. I niezależnie od niego, obok nich- i tych wizerunków i tej władzy- toczy się ziemska codzienność w jej poza dworskim, poza pałacowym- wymiarze. Ludzie także mają swoje problemy. Także podejmują trud ich nazywania. I tutaj i tam liczy się zawsze coś czego nie zauważają jedni i drudzy: sposób myślenia. Na co dzień nie wspomina się o nim. Takie jest życie. Ale to on jest ręką, na której założona jest pacynka. Czyli Ty, ja i wszyscy inni…Ale może to być równie dobrze kuglarstwo ręczne. Dla widza nie ma to większego znaczeni. Ręka robi swoje i teatrzyk trwa. Sąsiadeczka z przeciwka pali po […]
O Filozofie Doktoryzowanym nieopatrznie zrobiło się w Królestwie nieco głośniej, po jego udziale w krótkiej medialnej debacie. Tematyka sposobów myślenia była jego pasją od urodzenia. Natomiast pech Filozofa stąd się wziął, że przyszło mu żyć w czasach dominacji płycizn intelektualnych, na których osiadały skutecznie całe środowiska. Coraz częściej. Coraz powszechniej. Elity polityczne – już tylko z nazwy i nieodłączne od nich media – brylowały w tym procesie. Mniejsza o nie. Zaraza przeszła i na środowisko inżynieryjne. Pozbawiane humanistycznej edukacji, przez lata politechnicznej, nowej edukacji -kotłowały się obecnie w coraz mniejszych kółkach zainteresowań. Brakowało już specjalistów od aut. Byli tylko spece od przedniego lub tylnego napędu, z wąskimi specjalizacjami: na lewe lub prawe koła. Gwarantowało to imponującą wiedzę szczegółową i coraz większą niemoc ogólną. Prawdziwy problem pojawiał się wtedy, gdy dotyczył kilku, współzależnych części. Wymieniano wtedy auto na nowe. W tym samych kierunku szła dzielnie medycyna. Ale w stosunku do inżynierii, […]
Król wraz z Baronem Balansu zasiadki na tekstem Dekalogu, Wprowadzenie go w życie publiczne zapowiedziane zostało w Orędziu Króla. Nadano w nim temu dokumentowi rangę i znaczenie porównywalne chyba tylko z Konstytucją Królestwa Cnót Wszelakich. Ale też sytuacja w Królestwie była na tyle poważna, by szukać sensownego rozwiązania w sposób możliwie rychły, przemyślany i skuteczny zarazem. – Sytuację polityczną widzę tak oto – Król rozsiadł się wygodniej, nogę założył na nogę brodę podparł ręką spoczywającą na kolenie i zamyśleniu dywagował. -Mamy w Królestwie dwie siły. My oraz Instytucja. Interesy instytucji reprezentuje Ojciec Niespełnionej Pokuty, który zachował się bezczelnie w trakcie wygłaszanego przeze mnie orędzia. Jego ostentacyjne wyjście, tuż przed moim obliczem i na oczach poddanych (wszak uroczystość była transmitowana i masowo oglądana) – jest dla mnie publicznym wyzwaniem do walki. Prowadzenie otwartej wojny z Instytucją może przynieść wizerunkowo i politycznie wiele strat. Robiąc swoje wykazaliśmy w stosunku do Instytucji gest […]
Kiedy laik trafiał kiedyś do grona specjalistów, to o wszystko pytał. Dzisiaj denerwuje się i oskarża. Są przy tym tacy specjaliści, którym się wybacza. Na przykład lekarze. Przejawem takiego wybaczenia jest cicha prośba pacjenta o wytłumaczenie o co chodzi. Na samym szczycie -tych bez wybaczenia – są filozofowie. Bogu dziękować, że mało kto interesuje się tym o czym tacy we własnym gronie rozmawiają. Natomiast w codziennych konwenansach w naszym królestwie wystarczy zwyczajne: „Nie filozofuj”, co klasyfikuje pouczanego gdzieś między oderwanym od życia nieudacznikiem, a człowiekiem, o którym mawiano kiedyś we wschodnich królestwach: [adarwałsa ot naroda], co w praktyce oznaczało równie rychły, co marny koniec oskarżonego. Póki co Filozof Nieopatrznie Doktoryzowany, wraz z gronem swoich przyjaciół, przygotowywał się do uruchomienia Sejsmografu Barier Mentalnych. Oznaczało, że mają sporo tematów do omówienia. W przeciwnym przypadku jeden wynik mógłby doczekać się kilkudziesięciu, wzajemnie wykluczających się interpretacji. -Powiedzieć o kimś, że jest głupi –głośno myślał […]
Ponadto -nie ma sensownego, ludzkiego życia, bez sensownego myślenia. Wśród potrafiących swobodnie liczyć do dziesięciu -to oczywiste. A jeśli tak, to równie sensowne jest pytanie, dlaczego nie mamy w Polsce specjalistów od jakości myślenia. Logików? Nie. Filozofów? Nie. Psychologów? Nie. Ekonomistów? Nie. Wymienionych przed chwilą można w krótkim czasie przygotować do analizy sposobów myślenia. Ale to oddzielna dziedzina. Bardzo specyficzna. Specjalność -o której tutaj mowa- pozwala analizować pracę ludzkich zespołów i na podstawie tworzonych przez nie produktów- rekonstruować sposób myślenia- wpisany w te produkty. Tutaj dopiero wychodzą prawdziwe cuda na kiju. Ale nie o cuda nam chodzi. Jaka więc z tego korzyść? Niewyobrażalna- w perspektywie jakości życia tzw. obywatela. Nie ma takiej dziedziny życia społecznego, gdzie specjaliści z tego zakresu nie mieliby co robić. Dlaczego nie ma, wobec tego- tych specjalistów? Powiedzieliśmy już, że jest to dziedzina bardzo specyficzna. Nigdzie nie wykładana. Przynajmniej oficjalnie. Może funkcjonuje jako meta umiejętność […]
Co jakiś czas dopadała go ta dolegliwość. Niby wszystko w porządku, a ten brzuch – jakiś taki… Narzekał wtedy przez kilka dni, a potem przypominał sobie o sprawdzonym na tę dolegliwość sposobie. To było siemię lniane. Wypijane, ale nie na czczo, tylko po przyjęciu leków, gdyż inaczej blokowałoby ich działanie. Mielił te lśniące ziarenka lnu, w młynku do kawy. Bardzo starannie. Potem wrzucał 2-3 łyżeczki do garnuszka z wrzątkiem. Mieszał, zakrywał ręcznikami i czekał dobre trzy kwadranse, aż siemię puści kleik. Wtedy można było dolać trochę mleka, podgrzać i pić spokojnie, małymi łyczkami… Jego siostra mówiła, że lepiej bez mleka. Wiele osób go nie toleruje, a jeden taki medyk twierdzi nawet, że to napój tylko dla cieląt. Ale Teo akurat mleko dobrze tolerował. Ostatnio dolegliwości wyraźnie się nasiliły. Parzył więc sobie to siemię lniane już od dłuższego czasu, ale zauważył przy tym dziwną rzecz. Ona wcześniej nie miała miejsca. Albo […]
Pomimo zamkniętych drzwi słychać było kosa. Tego, który siedzi zawsze w tym samym miejscu, na tej samej gałęzi, o tych samy czasie i przekazuje innym kosom – co wie. Starsza pani wsłuchiwała się uważnie w te komunikaty. On je nadaje, inne kosy mu odpowiadają. Jedne słychać lepiej, inne gorzej, ale każdy odpowiada co innego. Dałaby wiele, żeby się dowiedzieć co. Nie są zapewne ptasie plotki, o tym który kos, z którym kosem pokłócił się o swój teren. Takie sprawy załatwiają na bieżąco i bez cienia wątpliwości. Widziała takie sceny przynajmniej kilka razy. Kosy sprawiały wówczas wrażenie walczących na śmierć i życie. Spięcie trwało krótko, ale hałasu było przy tym co niemiara, a zdarzało się, że po takim spięciu pozostawiały na trawie czyjeś pióra. Jeden kos zostawał, drugi nie. Kosy nie ćwierkają jak wróble, nie przekrzykują się wzajemnie, nie wydają dźwięków wszystkie w tym samym czasie. To niej jakiś tam […]